czwartek, 19 czerwca 2014
"Niewolnica" – A.M. Chaudiere - recenzja
Istnieją książki, które mimo jakichś prywatnych dziwacznych uprzedzeń koniecznie chce się przeczytać. W moim przypadku jest tak z polskimi autorkami – raczej się ich wystrzegam. Miałam więc pewne wątpliwości, gdy usłyszałam o "Niewolnicy" autorki ukrywającej się pod pseudonimem A. M. Chaudière. Zniknęły one jednak tak szybko, jak tylko przeczytałam opis historii – od dłuższego czasu interesuje mnie tematyka niewolnictwa, zaś miłośniczką fantastyki byłam chyba od zawsze, więc zabrałam się za książkę z piękną dedykacją, za co dziękuję autorce, z ogromną przyjemnością. Nie zawiodłam się. Ba! książka przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Minął tydzień od tego, jak ją skończyłam, a ja wciąż każdego dnia przeżywam historię Ariny, Azarela i Severia. Ale po kolei...
Arina jest zniewolonym magiem z rodu Veilleur. Jej panem i władcą jest bezlitosny mag Aszarte – Azarel. To jednak nie jedyny mężczyzna w jej życiu, mimo że żywienie jakichkolwiek uczuć do kogokolwiek jest jej surowo zabronione. Pewnego dnia bowiem poznaje Severia – Gwardzistę Akademii Morza Deszczów. Jedna kobieta i dwóch mężczyzn. Ona zniewolona fizycznie i psychicznie, a oni szaleńczo zakochani, chcący ją "naprawić" i wyzwolić jej myśli. Który z nich zawiedzie, a który wygra? Czy Arina umie pokochać? I najważniejsze – czy umie żyć jako wyzwolona i czy osobę z jej przeszłością czeka szczęśliwe zakończenie?
"Niewolnica" ma prawie 600 stron, ale autorka przyznaje, że gdyby wydawnictwo tak nie rozwlekło jej tekstu na stronie, zajmowałaby ich zaledwie około 400. Piszę to, gdyż wiem, że niektórych takie cegiełki przerażają. Tu nie ma czego się bać – czyta się szybko, płynnie i naprawdę przyjemnie. Język jest odpowiedni dla klimatu powieści – ani zbyt młodzieżowy, ani zbyt podniosły, ale właśnie odpowiednio wyróżniający się na tle innych powieści o podobnej tematyce. Ta z kolei również nie jest czymś, co do tej pory mieliście okazję spotkać – to coś nowego, powiew pewnej świeżości, mimo że łączy kilka dobrze znanych nam elementów. Zestawienie ich jednak z niewolnictwem nadało wszystkiemu zupełnie nowych barw.
Samo niewolnictwo zostało dobrze ukazane. Autorka niczego nie zbagatelizowała, ukazała mroczne aspekty takiego życia zarówno w postaci Ariny, jak i kilku drugoplanowych charakterów jak Anna i Max. Ich dwójki i paru innych osób dotyczy pewna scena, która rozłożyła mnie na łopatki. Dosłownie czytałam ją kilka razy, by zrozumieć, że autorka naprawdę to wymyśliła i po prostu ryczałam nad książką o drugiej w nocy przed wykładami z profilaktyki uzależnień. Korciło mnie potem, by powiedzieć prowadzącej, że uzależniłam się od książki o niewolnicy, ale stwierdziłam, że nie będę aż tak szarżować na samym początku roku akademickiego. Niemniej tak się czułam – A.M. Chaudière chwyciła mnie za serce i nie chciała puścić. Skończyłam tę książkę równo tydzień temu i dopiero dziś dałam radę zebrać myśli, nie mówiąc już o jakimkolwiek ogarnięciu emocji. Do tej pory przeżywam wydarzenia ze środka i z finału. Majstersztyk emocjonalny.
Postaci są niesamowicie dobrze wykreowane. I pomyśleć, że mamy do czynienia z debiutantką – takie osoby przywracają mi wiarę w polskich pisarzy. Arina jest odpowiednio pokorna, ale nie straciła resztki nadziei. Zostaje złamana, ale powstaje z popiołów. Nie użala się nad sobą, a dodatkowo chroni bliskich. Azarel jest okrutny i bezlitosny, ale też inteligentny, dzięki czemu w końcu zaczyna rozumieć swoje uczucia i zmieniać zdanie w niektórych sprawach. Severio zaś stanowi wzór cierpliwości i wszelkich innych cnót, takiego faceta sama chciałabym mieć na własność (najlepiej w łóżku, ale cicho-sza na ten temat). Muszę jednak zwrócić Waszą uwagę na element, który mnie sam trochę uraził – wątek uczucia między Azarelem i Ariną pojawia się znikąd, nie zostaje konkretniej wyjaśniony i niestety niszczy realizm historii. Jej relacje z Severiem mają więcej sensu i są odpowiednio rozwijane, podczas gdy brutalność pana i władcy jej życia nagle zaczyna przemieniać się w namiętność. Takim rzeczom mówię NIE, ale mimo że mnie to uraziło, nie potrafię się za to złościć na autorkę – po prostu i tak pokochałam tę książkę i jej postaci całą sobą.
Lekturę "Niewolnicy" skończyłam w środku nocy – niecałą dobę przed imprezą integracyjną. Wiecie, co jest najlepsze? Po przeczytaniu ostatnich zdań i zamknięciu książki siedziałam jeszcze dobrą godzinę, zastanawiając się, co ja właśnie przeczytałam. Zakończenie było minimalnie przewidywalne, bo w trakcie lektury dostawaliśmy momentami delikatne wskazówki a propos niego, ale mimo to byłam w lekkim szoku. Nie powiem Wam, czy pozytywnym, czy negatywnym, by nie psuć przyjemności z lektury, ale dosłownie wryło mnie, w tym przypadku, w łóżko z wrażenia.
Okładka jest cudna moim zdaniem. Mam słabość do tego typu dzieł. Dodatkowo autorka sama stworzyła mapki świata stworzonego, posiadłości Azarela i terenów Akademii Morza Deszczów. Jak to ja, spojrzałam na nie dopiero po zakończeniu czytania i jak to ze mną bywa, okazało się, że wyobrażałam sobie wszystko na opak, ale w sumie dość podobnie. Może dlatego, że po rozmowie z autorką wiem, że obie mamy dość wspólnych cech i to stanowi całkiem sensowne uzasadnienie dla tego, że umiałam sobie jako tako wyobrazić ten świat.
Podsumowując, debiut literacki A.M. Chaudière wbija w fotele, łóżka, podłogę i tym podobne. Płakałam, śmiałam się, wzruszałam, złościłam, przeżywałam wszystko wraz z bohaterami. Czułam ból Ariny, rozdarcie Azarela, cierpienie Severia, podłość Sail i jej brata, surowość władz Akademii i przyjaźń Anny. "Niewolnica" porusza trudny temat niewoli seksualnej, ale jednocześnie stanowi historię o sile uczucia, woli przetrwania, nadziei i wiary w lepsze jutro. Gorąco polecam wszystkim, gdyż nie ma tu scen, które by Was zniesmaczyły, a powieść jest naprawdę warta lektury i posiadania jej na swojej półce. U mnie książka stanie na honorowym miejscu, gdy w końcu będę gotowa, by ją odłożyć dalej, niż sięgają moje ręce :)
~NathalieRoss
(Recenzja pojawiła się również na jej osobistym blogu.)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz