czwartek, 19 czerwca 2014

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" – Jessica Brody - recenzja



Od dłuższego czasu nie sięgałam po literaturę typowo młodzieżową. Ostatnie miesiące zajęła fantastyka, kryminały i seria o Crossie. Gdy po raz pierwszy usłyszałam o "52 powodach, dla których nienawidzę mojego ojca" w konkursie z fragmentami okładki na jednym z blogów, wcale nie byłam zachęcona do lektury. Wystarczyło jednak, że poznałam tytuł książki, który mnie zaintrygował, i wpisałam go w Google, by sprawdzić opis... i wiedziałam, że nie przepuszczę tej książki. Zakupiłam ją podczas wyjazdu nad morze (w chwili, gdy to pisze, zrobiło się okropnie na zewnątrz, burze – tak, kilka! – szaleją wszędzie wokół) i niemal od razu zabrałam się do czytania. Może to kwestia tego, że dopiero co skończyłam "W pół drogi do grobu" Jeaniene Frost i szukałam czegoś równie zachwycającego, a może książka po prostu tak została napisana. Nie jest zła, nie! Ale wybitna jak trylogia "Spętani przez bogów" też nie. Plusy jednak przeważają nad minusami.

Lexington Larrabee jest córką milionera. Ma czwórkę starszych braci, którzy odnieśli sukces w życiu. Ojciec był wobec nich o wiele bardziej kategoryczny niż wobec jedynej córki, którą rozpieszczał na wszystkie strony. Za kilka dni Lex kończy 18 lat i ma otrzymać 25 milionów na własny rachunek. Coś jednak staje jej na drodze...
Luksusy kończą się w dniu, w którym wjeżdża nowiutkim kabrioletem w ścianę sklepu. Media nie przestają o tym mówić, ale ojciec wraz z całą ekipą medialną ucisza sprawę. Na urodziny córki stawia jej jednak warunek. Ma podjąć się 52 prac z tych najmniej opłacanych na rynku – każdej przez tydzień. Jeśli wypełni je w stopniu co najmniej zadowalającym dla jej ojca, otrzyma po roku od 18-stych urodzin pieniądze. Jeśli nie, utraci wszystko. Żeby było gorzej, pojawia się jeszcze nowy stażysta w biurze jej ojca... i jako pierwszy od dawien dawna umie się jej postawić. Jak Lex wykorzysta nowe doświadczenia?

Od pierwszych stronach było mi dziewczyny szkoda. Wydawało się, że kolejnymi skandalami próbuje ściągnąć na siebie uwagę ojca. Kto to widział, żeby ojciec nie pokazał się na choćby jednym zakończeniu roku, tylko wysyłał sługusów, by nagrywali filmiki, których on i tak nigdy nie obejrzy? Nie sypia w domu, bo to zbyt intymne...? What the hell?! Naprawdę współczułam Lex. Nie rozumiem rodziców, którzy tak postępują – rodzina powinna zawsze stać wyżej niż kariera i ambicje. Bardzo się ucieszyłam, że taka sytuacja została przedstawiona w młodzieżowej książce. Może osoby w podobnych sytuacjach znajdą w niej jakieś porady lub wsparcie.

Fabularnie... cóż, historia dość przewidywalna. Ponadto początek był nierówny – raz się dłużył, a kiedy indziej pędził w zawrotnym tempie. Potem na szczęście tempo się poprawiło. Bardzo się rozczarowałam, że w tych 400 stronach autorka opisała zaledwie kilka z pięćdziesięciu dwóch prac Lex. Na szczęście opisy kilku z nich rozbawiły mnie do łez, co bardzo doceniam.
Zawsze szukam w książkach czterech rzeczy: dobrego humoru, trafnej i oryginalnej ironii, romansu oraz odrobiny (lub trochę więcej) melancholii. Humoru i ironii to tutaj nie brakuje. Lexington odkurzająca zagracony pokój to mistrzostwo świata. Jej peruki – inna na każdy tydzień – równie zabawne. Szkoda tylko, że z kolejnymi stronami tego humoru było coraz mniej. Romans i odrobina melancholii też się tu znalazły, więc wszystkie cztery składniki dobrej historii są obecne w tej historii.

Główna bohaterka, Lex, na początku mnie irytowała. Zdobyła sobie jednak moją sympatię znajomością francuskiego, skrytykowaniem kobiety w limuzynie i nieustannymi sprzeczkami z Brucem. Szkoda, że nie doceniała, jak dobre wiedzie życie dzięki ciężkiej pracy ojca. Mimo mojej antypatii do niego za zachowanie wobec córki, doceniam to, że doszedł do swojej fortuny ciężką pracą i że próbował chronić córkę przed powieleniem losu matki.
Wracając do niej samej... promując książkę, nazwano ją Kopciuszkiem, ale od początku miałam wrażenie, że chodzi o Kopciuszka pod względem materialnym i się nie myliłam. Dziewczyna ma charakter typowej, wręcz stereotypowej dziedziczki wielkiej fortuny, zawsze rozpieszczanej do granic możliwości i otoczonej ludźmi spełniającymi jej najdziwniejsze zachcianki. To momentami naprawdę irytuje. Pocieszył mnie jednak fakt, że podjęła się tych wszystkich prac wyznaczonych jej przez tatę z takim a nie innym nastawieniem i "stanem umysłu oraz żołądka". Dzięki temu historia wyszła tak przewrotnie.

Jest jeszcze Luke Carver – młody (dwudziestoletni) mężczyzna o śliczniutkiej chłopięcej twarzy, mocnej szczęce i ulizanej męskiej fryzurze rodem z magazynu mody. Irytujący, arogancki palant. Półgłówek. Nieznośny robal. Wzorcowa wersja korporacyjnego robota. Stażysta w firmie ojca Lex, która właśnie wszystkich wymienionych epitetów używa do opisywania chłopaka, kiedy ten zostaje przydzielony do zdawania raportów z postępów dziewczyny w pracy 52 pracach. Pomijając już przezabawne momentami raporty, ich relacja również rozwija się dość przewidywalnie. Kilka wątków pozostaje niewyjaśnionych jak rzekoma randka Luke'a, kiedy Lex zaczyna odkrywać, że chłopak jej się podoba. Szkoda, że autorka zostawiła takie niedopowiedzenia.

Oprawa graficzna jest cudowna. Fabryka Słów niestety ostatnio pogorszyła jakość okładek (przykładowo w serii o Dorze Wilk), więc bardzo ucieszyła mnie oryginalność i ogółem pomysł na tę od "52 powodów". Można się poczuć jak przy lekturze czasopisma w stylu Glamour i tym podobnych. Chociaż tak grubego czasopisma jeszcze nie czytałam.
Styl autorki jest typowo młodzieżowy. Nie znajdziemy tu trudnych słów, nagromadzenia mocno rozbudowanych zdań złożonych i wycudowanych epitetów. Czyta się szybko i przyjemnie, tak jak powinno podczas lata, więc wydawnictwo bardzo dobrze wycelowało z data wydania książki.

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" zapowiadały się dokładnie tak jak wyszły. Z jednym małym wyjątkiem – powinno być więcej opisów prac i nieco więcej humoru. Mimo to lektura w sam raz na lato. Czyta się przyjemnie, mimo iż historia jest dość przewidywalna i momentami schematyczna i lekko bezsensowna. Polecam czytelnikom w każdym wieku, aczkolwiek najbardziej młodzieży.

~NathalieRoss
(Recenzja pojawiła się również na jej osobistym blogu.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz