sobota, 1 lutego 2014

"Zabójcza fala" Douglas Preston i Lincoln Child - recenzja

    Za każdym razem, kiedy zabieram się za książkę Prestona i Childa wiem, że będzie ona dobra. Nie muszę się martwić o to, że zrobi mi papkę z mózgu, chwyci za szmaty i zawlecze kilka kroków w tył w rozwoju pisarskim. Każda na swój sposób jest fantastyczna, choć niektóre są niezwykle do siebie podobne.
     "Zabójcza fala" opiera się głowie na ludzkiej chciwości, opisuje dążenie do skarbu, jak to się potocznie mówi, po trupach. Podkreśla prostotę ludzkiego umysłu, który z łatwością może być omamiony przez pieniądze.
     Jest to historia lekarza Malina Hatcha, który w dzieciństwie mieszkał w małym miasteczku rybackim w Maine. Jako mały chłopiec, rządny przygód, razem z bratem Johnnym postanowili wyruszyć na wyspę nieopodal brzegu miasteczka, zwaną Ragged Island, wiecznie spowitą gęstą mgłą. Legenda głosiła, iż w jej środku spoczywa skarb niewyobrażalnej wartości, który zostawił tam okrutny pirat, budując z pomocą Macallana, siedemnastowiecznego inżyniera, śmiertelną pułapkę zwaną Wodną Czeluścią. Zaprojektowana była ona tak, żeby nikt nigdy nie wydobył łupów pirata. Chłopcy, pomimo legend krążących po miasteczku, dopłynęli do wyspy i weszli do jednego z szybów Wodnej Czeluści. Na wyspę wyruszyli we dwójkę, wracał z niej tylko jeden. Po Johnnym została tylko czerwona smuga krwi, rozbryźnięta na kamiennej ścianie wilgotnego, podziemnego korytarza.
Po wielu latach do doktora Hatcha przybył mężczyzna, który zaproponował ponowne próby wydobycia skarbu.
     Oczywiście w grę wchodziła kupa pieniędzy, nie myślcie sobie, że tak łatwo rozorać całą wyspę w poszukiwaniu skarbu ukrytego setki metrów pod ziemią, do tego zalanego wodą. Niewyjaśnione śmierci, zaginięcia i bankructwa wszystkich firm próbujących wydobyć skarb pirata spowodowały, iż ludzie zaczęli nazywać wyspę przeklętą.
     Osobiście uważam, że jest to jedna z lepszych książek traktujących o poszukiwaniu skarbu, ponieważ patrzy na to z nieco innej strony niż wszystkie jej poprzedniczki. Koszty prac na wyspie można oszacować na około kilkadziesiąt milionów dolarów, a sam skarb wart był dwa ich miliardy.
     Wciąga nieziemsko, o języku już nawet nie wspomnę. Jest po prostu fenomenalny. Polecam każdemu, kto lubi zagadki, ogromne sumy pieniędzy, spiski, skarby i hektolitry krwi połączone w jednej powieści.

el Bandita

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz